rozwleczona w czasie
uwikłana w obowiązki
poplątana myślami i skrawkami wrażeń
porządkuję codzienność
układam
wiążę
łączę w kolory
synonimy
odczucia
patrzę
czerpię
i tworzę
swój świat
kataloguję
układam w foldery
w pliki
wiosenne porządki...
czwartek, 25 lutego 2010
niedziela, 21 lutego 2010
Guarding Angel (tytuł roboczy) 1
Przechodziliśmy przez ulicę i nagle powietrze rozpruł przeraźliwy huk a potem zimny podmuch wiatru przeszedł mi przez plecy. Marcin siłą pędu leżał na brzegu ulicy wygięty w dziwną pozę. Po aucie nie było śladu. Odjechał równie szybko jak pojawił się na naszej uliczce. Rzuciłam się do Marcina z krzykiem i zamarłam tuż nad jego postacią. Wokół jak na złość żywego ducha, jakby wszyscy zmienili swoje codzinne plany i z umiarkowanie gwarnego miejsca miałam przed oczami prawdziwą betonową zimną pustkę ludzką. "Krzyk nie pomoże" przemkneło mi przez myśl. Nie wiedziałam co robić, zasady pierwszej pomocy już dawno stały się zapomnianą wiedzą. Przyjrzałam mu się z lękiem. Na pięknej jeszcze przed chwilą twarzy był grymas tak silnie wykrzywiający jego rysy, że ledwie poznałam w nim kogoś tak znajomego. Długie i chude ramiona były rozrzucone w pozie spadającego z obłoków ptaka, któremu ktoś przetrącił oba skrzydła. Chwyciłam za telefon i trzęsącymi się dłońmi wybrałam numer pogotowia ratunkowego. Każdy sygnał był jak młot wbijający się w czaszkę. Nikt nie odbiera. Kolejna próba. Bez rezultatu. Czas wybijał mi młotem kolejne cenne sekundy. Jest! Słyszę głos kobiety! "Proszę Pani, proszę Pani, Marcin...samochód... on w nas wjechał! Szybko... pomóżcie mu, nie wiem co robić, na Sobieskiego, nie wiem czy on żyje, ten samochód...........". "Proszę nie robić sobie żartów z pogotowia" .. i rozłączyła się. Upadłam na kolana koło Marcina. Siniał.
środa, 17 lutego 2010
Zawoalowane odwiedziny
To nie śnieg pada
To anioły w białych sukienkach
Spadają z nieba na ziemię
Stroje ich różnorakie
Bogate w koronki i hafty
Skrzydła olśniewająco piękne
Aż musisz mrużyć oczy
Dziwisz się bardzo
Ale wiedz
Że płatki największe
Wirujące i emanujące radością
To właśnie anioły
To one
……….
Przypatrz się
Przypatrz bardzo uważnie
A może wzrok twój pochwyci
Tajemnicę iskrzącego się śniegu…
8.I.2010
To anioły w białych sukienkach
Spadają z nieba na ziemię
Stroje ich różnorakie
Bogate w koronki i hafty
Skrzydła olśniewająco piękne
Aż musisz mrużyć oczy
Dziwisz się bardzo
Ale wiedz
Że płatki największe
Wirujące i emanujące radością
To właśnie anioły
To one
……….
Przypatrz się
Przypatrz bardzo uważnie
A może wzrok twój pochwyci
Tajemnicę iskrzącego się śniegu…
8.I.2010
niedziela, 14 lutego 2010
Kochanie we wszystkich kolorach świata
Moja miłość ma kolor zielony - kolor nadziei na kolejne minuty spędzone razem w blasku świec
Moja miłość ma kolor niebieski - gdy szukam twych oczu zagubionego spojrzenia, po całym dniu pracy
Moja miłość ma kolor czerwonego wina, którego jeszcze nie zdążyliśmy wypić do dna
Moja miłość ma kolor zielonych drzew, które szumią nam na spacerach nad głowami, przemycając dyskretnie promienie żółtego słońca
Moja miłość ma kolor ciemności - gdy zapraszasz mnie w czeluści czarnego, okradzionego ze światła pokoju
Moja miłość bywa biała, prawie przeźroczysta gdy z nadzieją myślę o przyszłych dniach, które malujemy wspólnie kolorami uczuć
Moja miłość ma kolor niebieski - gdy szukam twych oczu zagubionego spojrzenia, po całym dniu pracy
Moja miłość ma kolor czerwonego wina, którego jeszcze nie zdążyliśmy wypić do dna
Moja miłość ma kolor zielonych drzew, które szumią nam na spacerach nad głowami, przemycając dyskretnie promienie żółtego słońca
Moja miłość ma kolor ciemności - gdy zapraszasz mnie w czeluści czarnego, okradzionego ze światła pokoju
Moja miłość bywa biała, prawie przeźroczysta gdy z nadzieją myślę o przyszłych dniach, które malujemy wspólnie kolorami uczuć
poniedziałek, 1 lutego 2010
Wiersze dla Joasi (już nie debiut)
Joasia
Urodzona w niedzielę
chodzi z głową zanurzoną w niebie
z góry, jak na dłoni widać
co dobre, co złe
Urodzona w niedzielę
nosi kwiecistą sukienkę w chmurki
Odświętna podoga ducha
jest codziennie na jej buzi
Urodzona w niedzielę
jest cierpliwa
nie pędzi przed sobą
jak pracujące dni tygodnia
Ma czas dla innych
*
gdyby nie Ty
nie byłoby moich wierszy
mądrych myśli z samego rana
nad rozłożnymi cyferkami
gdyby nie Ty
moja wiara w bliźniego
tliłaby się małym płonieniem
gaszącej się świecy
gdyby nie Ty
rano moje nogi nie biegłyby
tak szybko z autobusu
przepełnionego szarością
***
wiersze już pokazywałam, ale Joasia jest warta odkurzenia emocji, których moja głowa ciągle jest pełna
może kiedyś da się namówić na poblikację Jej Wierszy.... (proszę Joasiu....)
Urodzona w niedzielę
chodzi z głową zanurzoną w niebie
z góry, jak na dłoni widać
co dobre, co złe
Urodzona w niedzielę
nosi kwiecistą sukienkę w chmurki
Odświętna podoga ducha
jest codziennie na jej buzi
Urodzona w niedzielę
jest cierpliwa
nie pędzi przed sobą
jak pracujące dni tygodnia
Ma czas dla innych
*
gdyby nie Ty
nie byłoby moich wierszy
mądrych myśli z samego rana
nad rozłożnymi cyferkami
gdyby nie Ty
moja wiara w bliźniego
tliłaby się małym płonieniem
gaszącej się świecy
gdyby nie Ty
rano moje nogi nie biegłyby
tak szybko z autobusu
przepełnionego szarością
***
wiersze już pokazywałam, ale Joasia jest warta odkurzenia emocji, których moja głowa ciągle jest pełna
może kiedyś da się namówić na poblikację Jej Wierszy.... (proszę Joasiu....)
Subskrybuj:
Posty (Atom)