nie dla niej
usprawiedliwieniem były
zgrzyty podświadomych
żądzy
zaciśnięte pięści
do białej krwi
miała tylko walizkę
zresztą podarowaną przez
niego
i niepokój usnuty
z pokornie gromadzonych
łez
noc pachniała już
świtem
pusty peron
obłęd tym razem
nie igrał z
ogniem
zobaczyła jego dłonie
pobiegła do
światła
w walizce
różowe motyle
krzyczały
poniedziałek, 9 sierpnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz